Dziś pobudka o 7, później szybkie śniadanie bo o 8 mamy jeepney do Bontoc. Tam z kolei przesiadka na autobus i 90minut jazdy krętą górską drogą. Za oknami niesamowite widoki. Podróż mija bardzo szybko. Po dotarciu do Banaue pozostaje nam tylko sprawa znalezienia transportu do miejsca docelowego. Mamy sporo szczęścia bo po 10minutach i szybkich zakupach siedzimy już wygodnie w vanie do Batad. Tym razem podróż to jedynie 30minut, a widoki jeszcze lepsze. W dobrych nastrojach docieramy do końca drogi – dalej jeszcze pieszo stromą ścieżką w dół do naszego hoteliku. Instalujemy się w skromnych ale czystych pokojach. Za oknami cudowny widok na słynne tarasy ryżowe. Pogoda na razie w porządku, choć nadciągają chmury. Wykorzystujemy więc pogodę by trochę polatać. To była dobra decyzja bo nad góry nadciągają kolejne mgły i chmury. Teraz na spokojnie możemy zamówić obiad – najlepszy jak dotąd na Filipinach. Na dzisiaj już więcej w planach nie mamy. Po prostu relaks. Cieszymy się widokami, ciszą i … czystym powietrzem. W końcu bez samochodów i spalin. Przesiadujemy na tarasie naszego hoteliku z kapitalnym widokiem na okolicę. Pijemy kolejne kubki gorącej herbaty imbirowej. O godzinie 18:30 robi się zupełnie ciemno. Tylko nieliczne hoteliki mają oświetlenie. Cała dolina zanurza się w całkowitych ciemnościach. Chmury i mgły szczelnie przysłoniły niebo. Nie widać gwiazd. Na całą okolicę przypada raptem kilka żarówek. Jest na prawdę ciemno! Chyba już można iść spać….
Leave a reply