indie tagged posts

w poszukiwaniu agenta 007 czyli włóczęga po udaipur

Dzień rozpoczął się pomyślnie. Udalo się odblokować kamerę (tylko dlaczego tak późno?). Hotel w samym sercu starego miasta, tuż nad jeziorem Pichola z widokiem na pałac na wodzie. Śniadanie na dachu hotelu, niestety poranne zamglenia nie pozwalają w pełni delektować się widokiem. O 9:30, czyli bez pośpiechu ruszamy na zwiedzanie. Bardzo sympatycxny i pomocny recepcjonista przygotował dla nas rozpiskę na caly dzień – co, gdzie, kiedy. Rozpoczynamy od pobliskiej pagody. Ciekawa, choć niepowalająca...

more >>

koniec złej passy czyli kolacja w udaipur

Po relaksującym, bardzo miło spędzonym dniu w Jaisalmer przyszla kolej na … dzień w samochodzie. Do przejechania mamy ok. 600-700km. Trudno powiedzieć dokładnie ile. Jakby tego było mało kierowca proponuje nam zjazd ok. 10km (na szczęście tylko tyle) by zobaczyć jakąś unikatową świątynię. Dla nas ta świątynia – nic specjalnego, widzieliśmy już znacznie ciekawsze, ale widać, że dla kierowcy byla to sprawa bardzo ważna. Teraz z kompletem swiętych obrazków, plyt z muzyką no i przede wszystkim ze swiętą kropką na czole jedzie mu się chyba lepiej ( i jakby szybciej)...

more >>

same dobre wieści czyli postój w jaisalmer

Dziś, po raz pierwszy od początku wyjazdu nie będziemy w podróży. Dzień postoju w złotym mieście Jaisalmer. Już wczorajszy wieczorny rekonesans pokazał, że warto było tu dotrzeć. Miasto ma swój klimat bardzo przypomina nam Marakesz. Dzień rozpoczynamy niespiesznie. Tuk-tukiem ruszamy do pierwszej atrakcji – bardzo okazałej haveli . Wielkość, rozmach i jednocześnie dbałość o detale architektoniczne robią na nas wrażenie. Dopiero po zwiedzeniu tej atrakcji usadawiamy się na zadaszonym dachu jednej z restaracji – na nieco spóźnione śniadanie...

more >>

przejmujemy kontrolę czyli planowo do jaisalmer

Noc w haveli tzn. okazałej rezydencji kupców, przerobionej na hotel byla niestety krótka. Po wspaniałej, obfitej i stosunkowo taniej kolacji w łóżkach byliśmy o północy, a o 7 rano zadzwonił telefon z racepcji. Kurier przywiózł bagaż!!! Oczywiscie plecak był zlustrowany i zginęlo parę drobiazgow. Lista strat nie jest długa ale ciekawa – klapki, czołówka i 2 batony energetyczne (było ich więcej, ale widocznie dwa wystarczyły). Dzień zaczął się bardzo dobrze. Po szybkim i prostym śniadaniu skoczyliśmy tuk-tukiem do głównej atrakcji Jodhpuru – potężnego fortu górującego nad miastem...

more >>

jodhpur czyli koniec złej passy ?

Pomimo wielu przeciwności losu kontynujujemy naszą podróż. Niestety na listę naszych nieszczęść musimy dopisać awarię kamery. Nie zniosła trudów podróży. Teraz aby usunąć awari? trzeba będzie wyłamać blokady tzn zniszczyć ją. Konsultujemy to z naszym zaprzyjażnionym serwisem Sony. Pocieszamy się tym, że w Polsce jesienna szaruga, a tutaj słonecznie i 35C. Chcąc uniknąć upałów i tłumów zwiedzanie rozpoczynamy wcześnie rano. To była dobra decyzja. O godzinie 10 jesteśmy już w naszym samochodzie. Dziś do przejechania tylko 350km autostradą, więc powinno być miło i przyjemnie. Powinno...

more >>

jaipur czyli czarny scenariusz na różowo

Wreszcie noc w hotelu, gorący prysznic, odpoczynek. Pogodziliśmy się juź z faktem że nie odzyskamy plecaków. Jeden odnaleziony – ciągle nie może do nas dotrzec, a drugi przepadł bez śladu. Życie płynie dalej, realizujemy swój zmodyfikowany plan. Dziś całodzienne zwiedzanie Jaipuru – różowego miasta, stolicy Radżastanu. Na tą okazję zatrudniliśmy przewodnika. Niestety wyruszyliśmy trochę późno. Wszędzie tłoczno, głównie tubylcy, turystów niezbyt wielu. Po kolei zaliczamy wszystkie punkty z „must see”...

more >>

korekta planu czyli czarna passa trwa

Od samego poczatku pech nas nie opuszcza. Po 5 godzinach na Heatrow zapakowalismy sie do samolotu. Wyjatko podroż zlaciała bardzo szybko. Ze względu na zmęczenie szybko padliśmy – przesypiając niemal caly lot. Do samolotu rzaem z nami nie zabrały się nasze bagaże. W Delhi okazalo się, ze nasze bagaźe ….. wróciły do Warszawy. Szybko otrząsnęliśmy sie z kolejnej niemiłej niespodzianki. Kolejna zmiana planu, pełna improwiizacja i … na najblizsze parę dni wynajmujemy samochód z kierowcą...

more >>

awaria bojlera czyli wniebowzięci

No i zaczęło się. O 2:30 w nocy ruszylismy samochodem do Warszawy. Ponieważ ranek nie był mglisty nie obawialiśmy się opóźnienia lub odwołania lotu. Niestety gdy nadeszła 7:20 okazało się, że nasz lot do Brukseli będzie opóźniony z powodu awarii … bojlera. Taka informacja już na początku wyjazdu oznaczala spore kłopoty i komplikacje bowiem planowo na przesiadkę w Brukseli mieliśmy zaledwie godzinę, a teraz – przy opóźnionym wylocie zrobiło się bardzo nieciekawie. Pozostało nam tylko modlić się do św...

more >>

plan awaryjny czyli indie

Właśnie mija rok od powrotu z Indonezji. Początkowo kolejny wyjazd planowany był do Peru i Boliwii. Następnie pojawił się pomysł wyjazdu na Madagaskar, choć ostatecznie – po raz drugi, padło na indonezyjską część Borneo czyli Kalimantan. Niestety zaledwie na 4 (cztery!!) dni przed wylotem, czerwcowa wyprawa do Indonezji …. została anulowana. Obowiązki służbowe zmusiły nas do odwołania wyjazdu – dosłownie w ostatniej chwili.
Krótko po tej niecodziennej sytuacji, gdy nieco ochłonęliśmy, rozpoczęło się tworzenie planu awaryjnego...

more >>