
Trochę zaspaliśmy, ale nic straconego bo pada. Niespiesznie schodzimy na śniadanie. Pogodą nie zamierza się zmienić więc sącźymy kawę i herbatę przy okazji wypisując kartki. Godźiny mijają, a za oknem raz mżawka, raz ulewa. Nie ma widoków na poprawę pogody. Nasze plany na zwiedzanie okolicy biorą w łeb. W koń cu w południe zaopatrzeni w parasole ruszamy do centrum miasta. Na początek mały lunch – cźyli miejscowe specjały pierożki i makaron z wołowiną. W przerwie między mżawką a ulewą udaje nam się zrobić małe zakupy. Gwałtowna ulewa zmuszz nas do dłuższej wizyty w knajpce przy herbacie...
more >>