Wstajemy tradycyjnie 7:30. Spakowany bagaż zostawiamy w hotelowej recepcji, a sami ruszamy na zwiedzanie głównych atrakcji starego miasta. Chcemy w miarę w spokojnie, zanim dojadą z Bangkoku autobusy z jednodniowymi wycieczkami do Ayutthaya, zobaczyć najciekawsze miejsca zaplanowane na dzisiaj. Zaczynamy od Wat Ratchaburana że sporym, dobrze zachowanym prangiem w stylu khmerskim. Tuż obok znajduje się Wat Mahathat. Jednak nie stare i okazałe chedi są główną atrakcją tego kompleksu. Najwięcej turystów gromadzi się tu przy głowie Buddy oplecionej przez korzenie figowca. Ten obrazek, będący niejako symbolem Ayutthaya można spotkać na wielu pocztówkach. Nie mogliśmy sobie odmówić choćby krótkiej sesji fotograficznej. Gdy właśnie zakończyliśmy – w miejsce to przyjechały dwie duże wycieczki. Zrobiło się tłoczno i gwarno. Dalej odwiedzamy jeszcze Wat Phra Si Sanphnet. To wyjątkowo dobrze zachowane trzy chedi, wyjątkowo fotogeniczne. Okolice tej świątyni to miejsce przejażdżek na słoniach. I tym razem nie zabrakło amatorów tej atrakcji. Słonie poruszają się po chodniku, wśród samochodów. Zrobiła się 11 warto więc wreszcie zjeść śniadanie a w zasadzie branch. Trafiamy do bardzo sympatycznej knajpki. Tak nam tu zasmakowowało i się spodobało, że zostajemy tu jeszcze na kawę z deserem. Stąd raptem kilka kroków do naszego hotelu. Odbieramy bagaże, łapiemy tuk-tuka i pędzimy na dworzec kolejowy. Niestety nasz pociąg ma blisko 30min spóźnienie.
Wreszcie w trochę spartańskich warunkach jedziemy blisko 90minut do Bangkoku. Na miejscu szybko i sprawnie kupujemy bilety na kolejny pociąg. Tym razem sypialny, pierwsza klasa. Wyjazd za dwa dni.
Teraz – spod dworca łapiemy tuk-tuka do naszego hotelu. Rajd przez miasto w sporych korkach i o 15:30 wreszcie w hotelu. Tradycyjnie krótki relaks, kąpiel i …. w miasto! Na początek jednak obiad (a może już nawet kolacja bo zrobiła się 18) w pobliskiej knajpce-galerii. Jedzenie wyjątkowo dobre, a wystrój …. ciekawy. Posileni możemy ruszyć na Khao San Road. Tu tradycyjnie tłoczno i głośno. Może nie aż tak tragicznie jak kilka lat temu (zlikwidowano stragany na środku ulicy), ale i tak na dłuższą metę nie do wytrzymania. Krętymi i gwarnymi uliczkami docieramy z powrotem do hotelu. Jutro czeka nas wiele atrakcji – pobudka o 6: 30, a później świętowanie chińskiego nowego roku!
Leave a reply