Pomimo wielu przeciwności losu kontynujujemy naszą podróż. Niestety na listę naszych nieszczęść musimy dopisać awarię kamery. Nie zniosła trudów podróży. Teraz aby usunąć awari? trzeba będzie wyłamać blokady tzn zniszczyć ją. Konsultujemy to z naszym zaprzyjażnionym serwisem Sony. Pocieszamy się tym, że w Polsce jesienna szaruga, a tutaj słonecznie i 35C. Chcąc uniknąć upałów i tłumów zwiedzanie rozpoczynamy wcześnie rano. To była dobra decyzja. O godzinie 10 jesteśmy już w naszym samochodzie. Dziś do przejechania tylko 350km autostradą, więc powinno być miło i przyjemnie. Powinno. Sporo czasu zajmuje nam wyjaz z miasta i dotarcie do autostrady. Autostrada (3 pasy w każdym kierunku, niezla nawierzchnia, ale… No właśnie jest trochę „ale”. Po pierwsze – co parę kilometrów sa specjalnie (?) zamontowanen garby spowalniające. Po drugie – po autostradzie poruszją się tuk- tuki, wozy ciągnięte przez wielbłądy. Po trzecie – przy większych wioskach – przejscia dla pieszych oraz lokalny ruch. Po czwarte – ruch odbywa się bez zasad – tzn. wyprze dzanie z lewej lub z prawej, jazda pod prąd itp. Ciekawe przeżycie. Niby niezła droga, niby autostrada, a średnia prędkość jaką osiągamy to …. 60km/h. W naszym samochodzie urządziliśmy biuro. Dzwonimy po wszelkich instytucjach w poszukiwaniu bagażu,. Dziwne jest to, że od kilku dni jeden bagaż został zlokalizowany – jednak do tej pory jie zostal do nas wysłany. Od 2 dni jest w Delhi. Chyba dopiero po dzisiejszej naszej interwencji jest szansa, że zostanie dzisiaj do nas wysłany. Zobaczymy. Drugi bagaż chyba możemy uznać za stracony.
Przejazd raczej monotonny. Kilometry mijają powoli, krajobraz nieciekawy – płasko, szaro i brudno. Tylko przy większych miastach robi się ruch, coś się dzieje. Od czasu do czasu zatrzymujemy się na kawę/lunch. To chyba stale, w miarę cywilizowane miejsca postoju, bo zatrzymują sie tu inne samochody z turystami. Jest czas na małą pogawędkę, rozprostowanie kości i dalej w drogę. Do naszego „biura na kółkach” docierają informacje. Wreszcie pozytywne. Bagaż ( na razie jedna sztuka) ma być dostarczony jutro do hotelu.
W koncu po 6 godzinach jazdy dotarlismy do celu. Ponieważ nasz hotel zlokalizowany był w centrum starego miasta, kierowca musiał wykazać się niezwykłą precyzją pokonujac bardzo wąskie, kręte i zatloczone uliczki. Wreszcie Incredible India. Hotel bardzo ciekawy i nietuzinkowy. Pokój z dużym salonem kąpielowym i jeszcze większym salonem. No ale nie przyjechaliśmy tu by siedzieć w hotelu. Po szybkim odświeżeniu – wyskok do miasta na targ – w poszukiwaniu ciuchów na przebranie. I tu kolejne miłe zaskoczenie. Super klimat wieczornego targu, feria kolorów, zapachów i dźwięków. Jedynie brak kamery niszczył te miłe chwile. Wreszcie zmęczeni podróżą i nadmiarem wrażeń wróciliśmy do hotelu na kolację. I tu kolejne miłe zaskoczenie. Najlepsze hinduskie żarcie jakie kiedykolwiek mieliśmy okazję próbować. Wszystko w cudownej oprawie – w restauracji na dachu hotelu, w widokiem na fort.
Oh !!! NIE !?ale macie pecha, mam nadzieje ze sie skonczy ta pechowa Passa. Mimo to glowy do góry i nie dajcie sie jej , korzystajcie z egzotyki i wspanialych widoków . Pozdrowionka z Wiesbaden