z kamerą wśród małp czyli jaipur po raz drugi
Pierwszy pobyt w Jaipurze ponad tydzień temu był bardzo niespokojny. Zamiast chłonąć miasto pełną piersią toczyliśmy walkę w poszukiwaniu bagaży i zmienialiśmy na prędce nasz wsześniej przygotowany plan. Za pierwszym pobytem zobaczyliśmy oczywiście tylko część atrakcji Jaipuru. Na wszystko nie starczyło czasu. Wiedzieliśmy, że za kilka dni będziemy tu znowu, dokończymy zwiedzanie i zrobimy małe zakupy. Tym razem już bez pośpiechu, po późnym śniadaniu o 8:30 wyjechaliśmy 10km za miasto do świątyni małp. Przy wejściu zatrudniliśmy młodego przewodnika i w razie czego – odganiacza zbyt agresywnych małp. Rano nie było prawie nikogo. Przy stopniowo rosnącej temperaturze powietrza wdrapaliśmy się na wzgórze z kompleksem świątyń. Wbrew obawam, z małpami nie było kłopotu, zachowywały się bardzo spokojnie. Z góry ciekawy widok na pozostałą część kompleksu z basenami. Niestety kilka dni wcześniej odbywały się tu uroczystości – w basenach zalegały pozostalości po wrzucanych tu kwiatach i ozdobach. Wyglądało to bardzo nieciekawie, a szkoda, bo przy w miarę czystej wodzie widoki i zdjęcia mogłyby być znacznie ciekawsze. W godzinach południowych, gdy zrobiło się dosyć gorąco wskoczyliśmy na chwilę do hotelu, by ochłonąć. Później – dalej do miasta na zakupy i kolację. W sobotni wieczór ruch w centrum starego miasta zrobił się olbrzymi. Spory jazgot klaksonów, hałas silników i tłum przemieszczającyvh się osób. Do tego smród spalin i brudu mieszający się z aromatami przypraw i kadzidełek. Szare, brudne zaułki i pełnia blasku i kolorów wszechobecnych straganów. Taki jest Jaipur. Takie są Indie, taka jest Azja.