Poranek mało optymistyczny. Chmury i mżawka. No ale musimy brnąć dalej. The show must go on. Zostawiamy bagaże w hotelu i na lekko ruszamy autobusem do okolicznych wiosek ciekawych grup etnicznych. Na szczęście zaczyna się przejaśniać i w końcu nie pada! Przemieszczmy się minibusikami od wioski do wioski. Wioski całkiem sympatyczne, choć trafiają się podróbki starych drewnianych domów. Zrobione są z …. betonu i pomalowane, tak, że trudno je odróżnić od tych prawdziwych. Wreszcie w całkiem radosnych nastrojach na wieczór – na nocleg wracamy do najładniejszej z wiosek odwiedzonej na samym początku Langde. Może zostaniemy tu jeszcze jeden dzień. Zobaczymy jaka będzie pogoda.
Leave a reply