chiny tagged posts

początki zawsze są trudne

Zaczęło się o 6 rano. W piątek, trzynastego. Droga do Warszawy, transfer z parkingu na lotnisko – wszystko sprawnie i planowo. Lot do Pekinu bez opóźnień, samolot pełen. Pakiet filmów i muzyki raczej skromny, zdominowany przez chińskie dzieła. Lądowanie w Pekinie o czasie 4:40, niestety nie przy rękawie,  a gdzieś daleko w polu. Bardzo dziwne jak na lot międzynarodowy. Do następnego lotu mamy 4,5 godziny. Może uda się na chwilę zmrużyć oko. Na lotnisku niemiła niespodzianka – kolejka do  odprawy lotów transferowych na 90minut! Później jeszcze security check i znika nam kolejne 45min...

more >>

pora wracać czyli gotowi do lotu

Po późnym śniadaniu, spacer po uliczkach Chengdu zakończony w pobliskiej kawiarni. Wyjątkowo dobra kawa i wyśmienite ciasto. Szkoda, że tak późno tu zajrzeliśmy, a to raptem 200m od hotelu. Na lotnisko bierzemy taksówkę, szybka odprawa i jeszcze chwila przed lotem. Nasz jumbo już czeka. Podróż powrotna powinna nam zająć ok. 15godzin (do Berlina) i później jeszcze 3 godziny do domu.

more >>

dzień lenia czyli pożegnanie z chengdu

Pobudka o 8:15, niespieszne śniadanie i o 10 opuszczamy hotel. Pieszo, przez centralny People’s Park przechodzimy do centrum miasta. W parku przystanek na herbatę chryzantemową i obserwację życia towarzysko-kulturalnego. Później dalej do centrum na Tianfy Sq. Odwiedzamy kilka centrów handloeych i sklepów. Ogrom. Nie sposób tego ogarnąć. Odpuszczamy i wracamy na nasz ulubiony deptak, by tam zjeść lunch. Wybieramy same nowości (w tym pieczone głowy królików), poznajemy kolejne nowe smaki. Później pora na zakupy a na koniec … opera syczuańska...

more >>

pinglè czyli szara chińska jesień

Znów wczesna pobudka i taksówka na dworzec autobusowy. O 8:30 przebijamy się autobusem przez zatłoczone ulice Chengdu. Jedziemy do Pinglè – małego miasta oddalonego o 2 godziny. Za oknami szaro, ale nie pada. Stare miasteczko wita nas senną atmosferą. Pomimo, że jest już blisko 11 nie widać tu ruchu ani życia. Widać, że sezon tu się już chyba skończył i nikt nie liczy na turystów. Zwłaszcza w taką pogodę. Większość słynnych (bo urokliwych przy ładnej pogodzie i sezonie) herbaciarni jest pozamykana. Stoliki i fotele pskładane i przykryte foliami...

more >>

beshan czyli dzień drugi w dazu

Kolejny raz pozwoliliśmy sobie dłużej pospać. Do 7:45, ale już o 8:30 byliśmy w taksówce na pobliskie wzgórze Beshan. Tu kolejne rzeźby skalne. Jeszcze starsze niż te oglądane wczoraj, ale też mniej ciekawe. Jest na tyle wcześnie, że na ładnie poprowadzonych alejkach jesteśmy zupełnie sami. Cisza i spokój. Pogoda bez zmian – pochmurno, ale bez deszczu. Na koniec wędrówki docieramy do dwóch gigantycznych posągów buddy (ale nie tak wielkich jak w Leshan!) oraz dosyć zaniedbanej pagody. W końcu pora na powrót do miasta...

more >>

dazu czyli wypad z syczuanu

Po jednym relaksowym dniu w stolicy Syczuanu, wczesnym rankiem o 7:30 przemykamy jeszcze pustymi ulicami Chengdu do stacji metra. Szybka podróż na obrzeża miasta na wielki i ważny węzeł komunikacyjny Chengdu East. Stąd ruszamy w ponad cztero godzinną podróż do Dazu. Trochę zmęczeni podróżą docieramy do centrum. Szybkie dwie przesiadki na lokalne busiki i jesteśmy w oddalonym o 15km Baoding Shan. Pierwsze wrażenia raczej mało pozytywne szerokie betonowe aleje, ogromne, choć czyste olbrzymie „zurbanizowane” powierzchnie. Na dodatek tradycyjne szare, zachmurzone niebo...

more >>

chengdu czyli relaks w wielkim mieście

Po raz pierwszy na tym wyjeździe pozwoliliśmy sobie pospać do ósmej! Początek dnia też leniwy, śniadanie w klimatycznym hotelu, wymiana pieniędzy i zakup biletów autobusowych na kolejny, jutrzejszy wyjazd. O 11 taksówką ruszamy do jednej z atrakcji miasta – świątyni Wenshu. Bardzo ciekawie – w zasadzie bez turystów, jedynie Tybetańczycy. Jesteśmy akurat w porze gdy blisko setka mnichów kończy śniadanie i w milczącej procesji udaje się na medytację. Cisza, spokój, błogie lenistwo po wielu dniach podróżowania. Pogoda też dopisuje, nie pada, a na słońce przestaliśmy liczyć...

more >>

leshan czyli budda gigant

Do Chengdu (4,1 mln) nasz pociąg przyjechał planowo. O dziwo od samego rana …. słońce. Wreszcie! Nie chcąc tracić takiej okazji metrem, a poźniej taksówką docieramy na dworzec autobusowy. Zostawiamy główny bagaż i o 8:30 jesteśmy już w autobusie do Leshan. Podróż zajmuje równo 2 godziny. Przez ten czas niebo całkowicie się zamgliło ale nie pada. Teraz przesiadka na miejski autobus i po kolejnych 30min jesteśmy przed jedną z atrakcji tego rejonu – najwyższym pośągiem siedzącego buddy. Bagatela – 70m wysokości...

more >>

langde czyli miła niespodzianka

Poranek mało optymistyczny. Chmury i mżawka. No ale musimy brnąć dalej. The show must go on. Zostawiamy bagaże w hotelu i na lekko ruszamy autobusem do okolicznych wiosek ciekawych grup etnicznych. Na szczęście zaczyna się przejaśniać i w końcu nie pada! Przemieszczmy się minibusikami od wioski do wioski. Wioski całkiem sympatyczne, choć trafiają się podróbki starych drewnianych domów. Zrobione są z …. betonu i pomalowane, tak, że trudno je odróżnić od tych prawdziwych...

more >>

w drodze czyli zmiana prowincji

Niestety pogoda nie poprawiła się. Od rana deszcz. Postanawiamy ten dzień poświęcić na przejazdy do Kaili w prowincji Guizhou. Pierwszy odcinek podróży do Congjiang zajął 3,5godziny. Droga urokliwa, choć widoki żadne ze wzglęďu ma mgłę i deszcz. W miejscu przesiadkowym bezbłędnie kupujemy bilety na kolejny odcinek podróży do Kaili. Przed wyjazdem mamy czas wskoczyć jeszcze do knajpki na pożywną zupkę. Drugi odcinek drogi z pląnowanych 7 godzin zajął nam …. 3godziny!!! Wszystko przez to, że do użytku została oddana autostrada biegnąca przez górzyste rejony prowincji Guizhou...

more >>