Po wczesnym śniadaniu z hotelu odebrał nas autobus z wycieczką do ninh binh. Musieliśmy się na takie posunięcie zgodzić, gdyż była to najszybsza i najtańsza opcja dostania się do odległego o 100km naszego miejsca docelowego. Od początku autobus łapał coraz w?ększe spóźnienie ze względu na korki w Hanoi. W busie klimatyzacja, sporo miejsca – tylko siedzenia niezbyt wygodne. Dlatego przebycie zaledwie 100km w czasie blisko 3 godzin trochę nas wymęczyło. Dodatkowo tuż przed Ninh Binh odwiedziliśmy wraz z grupą ciekawe świątynie. Niestety były to godziny południowe, żar lał się z nieba, a my w iście japońskim stylu przelecieliśmy przez ten ciekawy obiekt. To nas wykończyło. Dlatego zgodnie z planem po kilku następnych kilometrach odłączyliśmy się od wycieczki by realizować swój plan indywidualnie. Z zamówionego przez nas hotelu przyjechały motorki by zabrać nas z bagażami niecałe 3km do miejsca naszego pobytu na kolejne dwie noce. Na początek relaksujący prysznic, by wrócić do życia. Po szybkim lunchu byliśmy gotowi do zwiedzania najbliższrj okolicy. Na początek odwiedziliśmy pobliską świątynię i wspięliśmy się na górę – niezły punkt widokowy. Pot lał się znów z nas strugami. Jakby tego było mało wypożyczyliśmy hotelowe rowery by zwiedzić nieco dalszą okolicę i zielone pola ryżowe. Wreszcie prawdziwy Wietnam, prawdziwe wiejskie życie, cisza i spokój. Na koniec naszej tury rowerowej usiedliśmy w przydrożnej knajpce na drobne przekąski i piwo (by uzupełnić wypocone płyny). Do hotelu dotarliśmy na rowerach już w ciemnościach. Teraz szybko trzeba zregenerować siły, bo jutro rano znów wczesna pobudka i …. zapowiadane 39C.
Leave a reply