categories: chiny 2015

nie jest źle czyli ciąg dalszy walki z żywiołem

Przez całą noc do godziny 8:15 padało z różnym natężeniem. Podczas śniadania, nie mogąc w to uwierzyć stwierdziliśmy, że nie pada. Oczywiście były chmury i mgły, ale w końcu nie padało.w ciągle wilgotnych ciuchach i butach ruszyliśmy na parking autobusowy przechodząc przez malownicze pola i wioski. Nasz spacer z przepisowych 45minut urósł do 90minut. Nic dziwnego. Wreszcie, pomimo stale panoszących się mgieł i wiszącej w powietrzu wilgoci można było popstrykać trochę zdjęć. Choćby tyle – na otarcie łez. Nie zmoczeni przez deszcz dotarliśmy do minibusów...

more >>

tarasy – dzień drugi czyli walka z żywiołem

Mglisty ranek nie zapowiadał nic dobrego. Gęste mgły i chumry sprawiały że w powietrzu wisiała oblepiająca zimna wilgoć. Nic przyjemnego. W dosłownie kilkusekundowych przebłyskach udało się pstryknąć parę zdjęć i w drogę. Powiedziało sìę „a”, trzeba powiedzieć „b” i brnąć dalej pomimo przeciwnosci matki natury. Niestety nie ma odwrotu, nie ma innej drogi. Musimy dotrzeć do cywilizacji mijając kilka kolejnych wsi porozrzucanych na zboczach pośród tarasów. Cały dzisiejszy etap przewidziany jest na około 5-6 godzin marszu plus przerwy na fotografowanie (ha, ha, ha) i posiłki regeneracyjne...

more >>

longsheng czyli kraina ryżowych tarasów

Dzień zaczął się całkiem pozytywnie – bez deszczu. Szkoda, że nie mogło tak być dzień wcześniej. Wcześnie rano – środakmi komunikacji miejskiej (elektryczne busiki) ruszamy na dworzec autobusowy. Blisko dwu godzinna podróż minęła w miarę szybko. W Guilin musieliśmy zmienić dworzec autobusowy, natrafiliśmy na”mafię autobusową”, ale nie daliśmy się nabrać na „lewe” bilety. W końcu dotarliśmy na właściwy dworzec, z zakupem biletu o dziwo nie było kłopotu, bo pani w okienku całkiem sprawnie posługiwała śię angielskim (rzadkość)...

more >>

zmiana planów czyli ciągle pada

Trochę zaspaliśmy, ale nic straconego bo pada. Niespiesznie schodzimy na śniadanie. Pogodą nie zamierza się zmienić więc sącźymy kawę i herbatę przy okazji wypisując kartki. Godźiny mijają, a za oknem raz mżawka, raz ulewa. Nie ma widoków na poprawę pogody. Nasze plany na zwiedzanie okolicy biorą w łeb. W koń cu w południe zaopatrzeni w parasole ruszamy do centrum miasta. Na początek mały lunch – cźyli miejscowe specjały pierożki i makaron z wołowiną. W przerwie między mżawką a ulewą udaje nam się zrobić małe zakupy. Gwałtowna ulewa zmuszz nas do dłuższej wizyty w knajpce przy herbacie...

more >>

yangshuo czyli must see

Jakoś jetlag nas nie dopadł. Wstaliśmy wyspani o 8. W nocy mocno padało ale ranek spokojny choć pochmurny. Z tych chmur raczej deszczu nie powinno być, więc wypożyczamy rowery i o 10 ruszamy w trasę. Niestedy nasza trasa wiedzie dość uczęszczaną drogą. Na szczęście po 40 minutach pedalowania docieramy do wioski Baisha – na targ. Po krótkiej przerwie daej w trasę – ale już w miłych okolicznościach przyrody. Krótko po południu docieramy na przystań nad rzeką Yulong. Stąd rozpoczyna się nasz spływ spokojną rzeką wśród wapiennych wzgórz...

more >>

wniebowzięci czyli zaczynamy podróż do chin

Wczesna pobudką, autostradą do Berlina i zaczynamy. Pomimo dwóch przesiadek do Guilin dotarliśmy bez przygód. Mamy bagaże więc nie jest źle. Podroż trochę męcząca plus zmiana czasu 7godzin – dadzą pewnie znać o sobie jutro. W Pekinie 0stC i śnieg. W Guilin 20stC i bardzo wilgotno, po deszczu. Jeszcze tylko 2 godziny jazdy autobusem i docieramy do naszej bazy wypadowej na najbliższych kilka dni – do Yangshuo. Jedyne co nam nie wyszło to … pogoda. Jest pochmurno, deszczewo – a co gorsza ma tak być przez kolejne kilka dni...

more >>

wkrótce ruszamy czyli final countdown

Jak zwykle tuż przed wyjazdem nagromadzenie różnego rodzaju spraw. Tych mniej i bardziej ważnych. Ostanie przygotowania – wiza, ubezpieczenie, waluty itd. Z utęsknieniem marzymy o chwili gdy wsiądziemy do samolotu i zostawimy te wszystkie codzienne sprawy i obowiązki. Choćby na 16dni. Odliczamy dni do wyjazdu.

more >>