Na szczęście wyjazd na lotnisko „w ciemno” się oplacił. Kupiliśmy ostatnie bilety na Flores. Po blisko trzech godzinach lotu z międzylądowanim w Labuan Bajo dotarliśmy do Ende. Najbardziej zielona i sucha wyspa Indonezji powitała nas kilkoma kroplami cieplego deszczu. Z lotniska taksówką na dworzec autobusowy i dalej jedynie 50km do Moni, niewielkiej wioski położonej w górach. Drogi na Flores są mocno kręte stąd uzyskały miano spaghetti roads. Na całe szczęście są w calkim niezłym stanie. Stosunkowo krótki dystans pokonaliśmy pędząc niemiłosiernie na stromych podjazdach i ostrych zakrętach w dwie godziny.
W wiosce wybór hoteli nie jest duży, standard raczej kiepski a ceny wysokie. Nam udało się znaleźć zupełnie nowe pokoje w rewelacyjnej cenie. Dodatkowo zamówiliśmy również transport na jutrzejszą wycieczkę.
Leave a reply