teheran

Z dużymi oponami wstajesz o 7:30. Śniadanie bardzo skromne i …. słodkie. Tuż po 9 ruszamy na opustoszałe ulice miasta. Tutejszy dzień wolny jest na prawdę „dniem wolnym”. Na palcach jednej ręki można policzyć otwarte sklepy. Na słynnym bazarze, który zamierzaliśmy odwiedzić wszystko, kompletnie wszystko pozamykane. Nic nie szkodzi, przyjdziemy tu jutro, bo z hotelu raptem 500m. Na ulicach też kompletne pustki, Dopiero około 10 pojawiają się pierwsi ludzie. Ruch samochodowy też znikomy. Niby fajnie, bo cisza i spokój, ale takie martwe miasto też nie ma uroku. Odwiedzamy kilka zaplanowanych miejsc, ale … nic nie urywa. W miłym parku trafiamy ha otwartą (!!) knajpkę. W samą porę bo to akurat pora lunchu. Fajne jedzenie (choć znów drogo) i fajny klimacik tego miejsca. Po 15 ruszamy w dalszą podróź – tym razem sprawdzając tutejsze metro. Działa sprawnie i jest bajecznie tanie! Wreszcie coś! Co ciekawe ruch zrobił się większy, choć w dalszym ciągu Teheran wygląda jak wymiarze miasto. Pogoda w pierwszy dzień była dla nas łaskawa. Owszem – było ciepło (ok.30C) ale dawałem radę dzięki znikomemu ruchowi samochodowemu. Ale i tak pierwszy dzień nas wymęczył. Ogólnie nastawialiśmy się na to, że Teheran nas nie zachwyci, nie porwie. Rzeczywiście na razie tak się stało. Może jutro, coś tu jednak znajdziemy.ostatnia szansa – bo po południu, wieczorem lub nawet w nocy zamierzamy prze mieścić się do kolejnego celu naszej wyprawy.
14637584997592 14637584532061

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *