esfahan – na’in

Dzień rozpoczyna tradycyjny irański zestaw śniadaniowy – płaty tutejszego chleba,  jajko, dżem, herbata lub sok. Trochę to monotonne,  ale o dziwo dobrze trzyma … albo w tym klimacie nie chce się więcej jeść. Aby nie stracić formy fundujemy sobie krótki spacer  będący wstępnym rozpoznaniem przed zakupem pamiąteke w Shiraz. O 11 jesteśmy w taksówce na dworzec autobusowy. Bezproblemowy zakup biletów i o 11:30 jesteśmy już w autobusie – w drodze do Na’in. Podróż (2,5godz) mija całkiem szybko. Za oknami ogromne płaskie, kamieniste przestrzenie, na horyzoncie góry...

more >>

esfahan 2

Dziś dzień relaksacyjny. Wstajemy o 8, później ten sam irański zestaw śniadaniowy i ruszamy. Do zaliczenia mamy pałac Ali Qapu usytuowany przy głównym placu. Szczególne wrażenie robią zdobienia I sklepienie pokoju muzycznego. Stąd mamy widok z góry na cały plac, cześć miasta i otaczające je góry. Ponieważ zrobiło się południe przysiadamy na kawę w „naszej” knajpce. Musimy tu chwilę odpocząć przed kolejną atrakcję, znajdującą się zaledwie kilkaset metrów stąd. O 14 rozpoczynamy zwiedzanie  pałacu sultana Chehel Sotun wraz z ogrodami...

more >>

esfahan 1

Wyjątkowo wstaliśmy dopiero o ósmej. Standardowe irańskie śniadanie i w drogę. Największą zaletą „ostatniego hotelu w mieście” jest lokalizacja. Mamy dosłownie 5minut spacerkiem do drugiego (po Tiennianmen w Pekinie) największego placu świata. W rzeczywistości nie sprawia wrażenia tak ogromnego, ale …. Stąd – w promieniu ok.2km usytuowane są nasze dzisiejsze atrakcje do zaliczenia. Na początek bardzo ciekawy Masjed-e Sheikh Lotfollah – to dokładnie przy samym placu Naqsh-e Jahan. Później w kameralnym ogródku przysiadamy na małą kawę...

more >>

teheran esfahan

Pobudka tradycyjnie o 7:30, ale tym razem wstajemy wyspani. Po szybkim śniadaniu ruszamy na bazar. Po drodze kupujemy kartę SIM. To powinno nam ułatwić komunikację, rezerwację hoteli, choć internet nie jest tu zbyt szybki, a my dodatkowo musimy się łączyć przez VPN. Wreszcie widać, że miasto żyje. Pootwierane sklepy, na ulicach ludzie i samochody. Jest jeszcze wczesny ranek więc ruch raczej symboliczny. Bazar choć duży, może nawet bardzo duży,  ale bez klimatu. Owszem – bardzo kolorowo...

more >>

teheran

Z dużymi oponami wstajesz o 7:30. Śniadanie bardzo skromne i …. słodkie. Tuż po 9 ruszamy na opustoszałe ulice miasta. Tutejszy dzień wolny jest na prawdę „dniem wolnym”. Na palcach jednej ręki można policzyć otwarte sklepy. Na słynnym bazarze, który zamierzaliśmy odwiedzić wszystko, kompletnie wszystko pozamykane. Nic nie szkodzi, przyjdziemy tu jutro, bo z hotelu raptem 500m. Na ulicach też kompletne pustki, Dopiero około 10 pojawiają się pierwsi ludzie. Ruch samochodowy też znikomy. Niby fajnie, bo cisza i spokój, ale takie martwe miasto też nie ma uroku...

more >>

zaczynamy

Niemal prosto zza biurka, po krótkiej nocy ruszyliśmy na lotnisko Tegel. Wszystko planowo i sprawnie. Pierwszy lot do Stambułu bez opóźnień.  Później  niespełna 2 godziny przerwy  na rozprostowanie kości  i dalej  w drogę  do Teheranu. Również planowo, również z atrakcyjnymi daniami, ale tym razem na pokładzie zupełnie nowiutkiego 737-800 nie serwowane żadnych alkoholi. W samolocie nadrabiamy zaległości kinowe. Tureckie linie oferują bowiem swoim pasażerom  …. polski film Bogowie...

more >>

ostatnie przygotowania czyli wkrótce ruszamy

Niespełna 6 miesięcy od ostatniego wyjazdu do południowych Chin kończymy przygotowania do krótkiej, zmontowanej na szybko wyprawy do Iranu. Od dłuższego czasu kraj ten znajdował się na naszej liście do odwiedzenia. Zawsze jednak coś stawało na przeszkodzie, wpadały inne pomysły. Teraz już nie mogliśmy odwlekać decyzji. Zmiany w tym kraju nabrały tempa – a nam zależało, by zobaczyć jeszcze stary, nienaruszony komercją kraj. Ruszamy zatem chyba w ostatniej chwili, a może nawet już za późno. Mamy nadzieję, że złapiemy dostęp do internetu...

more >>

pora wracać czyli gotowi do lotu

Po późnym śniadaniu, spacer po uliczkach Chengdu zakończony w pobliskiej kawiarni. Wyjątkowo dobra kawa i wyśmienite ciasto. Szkoda, że tak późno tu zajrzeliśmy, a to raptem 200m od hotelu. Na lotnisko bierzemy taksówkę, szybka odprawa i jeszcze chwila przed lotem. Nasz jumbo już czeka. Podróż powrotna powinna nam zająć ok. 15godzin (do Berlina) i później jeszcze 3 godziny do domu.

more >>

dzień lenia czyli pożegnanie z chengdu

Pobudka o 8:15, niespieszne śniadanie i o 10 opuszczamy hotel. Pieszo, przez centralny People’s Park przechodzimy do centrum miasta. W parku przystanek na herbatę chryzantemową i obserwację życia towarzysko-kulturalnego. Później dalej do centrum na Tianfy Sq. Odwiedzamy kilka centrów handloeych i sklepów. Ogrom. Nie sposób tego ogarnąć. Odpuszczamy i wracamy na nasz ulubiony deptak, by tam zjeść lunch. Wybieramy same nowości (w tym pieczone głowy królików), poznajemy kolejne nowe smaki. Później pora na zakupy a na koniec … opera syczuańska...

more >>

pinglè czyli szara chińska jesień

Znów wczesna pobudka i taksówka na dworzec autobusowy. O 8:30 przebijamy się autobusem przez zatłoczone ulice Chengdu. Jedziemy do Pinglè – małego miasta oddalonego o 2 godziny. Za oknami szaro, ale nie pada. Stare miasteczko wita nas senną atmosferą. Pomimo, że jest już blisko 11 nie widać tu ruchu ani życia. Widać, że sezon tu się już chyba skończył i nikt nie liczy na turystów. Zwłaszcza w taką pogodę. Większość słynnych (bo urokliwych przy ładnej pogodzie i sezonie) herbaciarni jest pozamykana. Stoliki i fotele pskładane i przykryte foliami...

more >>