Mimo komfortowego autobusu, 12 godzinna podróż „trochę” nas wymęczyła. Górska wioska Sagada przywitała nas poranną gęstą i wilgotną mgłą. Miało być tak ładnie, a na razie widoków nie ma! Na szczęście jest wczesny ranek, więc liczymy że się rozkuje. Meldujemy się w hotelu. W oczekiwaniu na przygotowanie pokoju zamawiamy lokalne, treściwe śniadanie. Tak jak zakładaliśmy – z każdą chwilą coraz bardziej się przejaśnia. O 10 jesteśmy już gotowi by wyruszyć na szlak. Zgodnie z obowiązującymi tu przepisami na każdą wycieczkę w góry, poza miasto, można się wybrać jedynie z licencjonowanym przewodnikiem. Zaplanowana 3 godzinna wycieczka ma w planie m.in. słynny cmentarz z wiszącymi na ścianach trumnami, przejście jaskini z podziemną rzeką, mały wodospad z możliwością kąpieli, tarasy ryżowe, małe plantacje kawy itd. Atrakcji jak na tak krótki spacer sporo. Już po 30minutach robi się błękitne niebo i słońce zaczyna przypiekać. Na całe szczęście maszerujemy wśród bujnej zieleni dającej zacienienie, a dla ochłody chowamy się w czeluściach niedużej jaskini brodząc po łydki w przepływającym przez nią strumieniu.
Na lunch wracamy do „miasta”. Oczekując na zamówione dania niemal nie zasypiamy przy stole. Dopiero teraz zmęczenie podróżą (samolotem i autobusem) oraz wycieczką daje o sobie znać . Wracamy do hotelu na prysznic i drzemkę.
Po 16 wyruszamy do miasta. Właśnie trwa tu festyn połączony z targiem. Pełno straganów z przeróżnymi pierdołami i jedzeniem. Próbujemy lokalnych specjałów, ale …. nie możemy trafić w nasz gust. Wieczorem jeszcze spacer główną ulicą w poszukiwaniu fajnej knajpki na wieczorną kawę. Niestety wieczorną kawę z deserem musimy rozłożyć na dwie knajpki. Oględnie mówiąc – obsługa sobie nie radzi. Przywykliśmy już do tego, że w Azji czas płynie zupełnie inaczej. Niespiesznie. A Filipiny otwierają zupełnie nową kategorię. Mało, że bardzo niespiesznie to chaotycznie! Nie możemy nic z tym zrobić! Pozostaje na się tylko z tego śmiać. Oczekując na mało skomplikowane danie – herbatę blisko 45minut śmiejemy się do łez!! W takich nastrojach wracamy do hotelu na zasłużony odpoczynek. Wreszcie będziemy mogli się wyspać.
Patrząc na to skalne Junikowo, zastanawiam się jak wyglada pogrzeb ?
Najpierw pusta trumna póżniej po drabinach i rusztowaniach „zawartość” z pomocą całej wioski.