El Nido – załamanie pogody
Wczorajsze pogody niestety się sprawdziły. Nad północną część Palawan nadciąga tajfun. Wszystkie rejsy łodziami na okoliczne wysepki i nurkowania zostały odwołane. Słowo tajfun jest trochę przesadzone. Owszem trochę wieje, są fale, chmury. Ma też padać. Ale żeby od razu odwoływać rejsy!
Po śniadaniu szybka zmiana planów. Zamiast wynajmować łódkę – wynajmujemy skutery. Robimy małe zwiedzanie okolicy. Na początek ruszamy na północ w stronę wodospadów. Po 45min jazdy docieramy na mały parking. Stąd z przewodnikiem (znowu!) Ruszamy wąską ścieżką w stronę ukrytego w bambusowym lesie wodospadu. Po drodze kilkakrotnie musimy przechodzić przez strumyk. To chwilowe orzeźwienie. Droga choć krótka – ok.30min, to przy tej temperaturze jest męcząca. Na szczęście przy wodospadzie można się popluskać w wodzie. Po chwili odpoczynku i obowiązkowych zdjęć – tą samą drogą wracamy na parking po skutery. Teraz blisko godzina jazdy na południe w okolice Las Caba?as Beach. Tu też wszystkie łodzie nie wyszły w morze z turystami. Magiczne słowo tajfun spowodowało, że wszyscy albo podróżują skuterami, albo leżą na plaży. Słońce przypieka zza chmur i wieje. Na szczęście tajfun nie jest na tyle silny aby nie można trochę polatać. Na plaży zjadamy lunch – owoce morza, później w kolejnej knajpce na wygodnych fotelach zalegamy na mango shake. Pełen relaks. Obserwujemy nadciągające, groźnie wyglądające chmury, z których nie chce padać deszcz.
Po powrocie z motocyklowej eskapady, gorąca kąpiel i ruszamy na kolację. Wyborne owoce morza w niepozornej knajpce, później prawdziwa włoska kawa i lody oraz rekonesans po okolicznych straganikach z pamiątkami. Dzień zaliczony.