zmiana planów czyli ciągle pada

Trochę zaspaliśmy, ale nic straconego bo pada. Niespiesznie schodzimy na śniadanie. Pogodą nie zamierza się zmienić więc sącźymy kawę i herbatę przy okazji wypisując kartki. Godźiny mijają, a za oknem raz mżawka, raz ulewa. Nie ma widoków na poprawę pogody. Nasze plany na zwiedzanie okolicy biorą w łeb. W koń cu w południe zaopatrzeni w parasole ruszamy do centrum miasta. Na początek mały lunch – cźyli miejscowe specjały pierożki i makaron z wołowiną. W przerwie między mżawką a ulewą udaje nam się zrobić małe zakupy. Gwałtowna ulewa zmuszz nas do dłuższej wizyty w knajpce przy herbacie...

more >>

yangshuo czyli must see

Jakoś jetlag nas nie dopadł. Wstaliśmy wyspani o 8. W nocy mocno padało ale ranek spokojny choć pochmurny. Z tych chmur raczej deszczu nie powinno być, więc wypożyczamy rowery i o 10 ruszamy w trasę. Niestedy nasza trasa wiedzie dość uczęszczaną drogą. Na szczęście po 40 minutach pedalowania docieramy do wioski Baisha – na targ. Po krótkiej przerwie daej w trasę – ale już w miłych okolicznościach przyrody. Krótko po południu docieramy na przystań nad rzeką Yulong. Stąd rozpoczyna się nasz spływ spokojną rzeką wśród wapiennych wzgórz...

more >>

wniebowzięci czyli zaczynamy podróż do chin

Wczesna pobudką, autostradą do Berlina i zaczynamy. Pomimo dwóch przesiadek do Guilin dotarliśmy bez przygód. Mamy bagaże więc nie jest źle. Podroż trochę męcząca plus zmiana czasu 7godzin – dadzą pewnie znać o sobie jutro. W Pekinie 0stC i śnieg. W Guilin 20stC i bardzo wilgotno, po deszczu. Jeszcze tylko 2 godziny jazdy autobusem i docieramy do naszej bazy wypadowej na najbliższych kilka dni – do Yangshuo. Jedyne co nam nie wyszło to … pogoda. Jest pochmurno, deszczewo – a co gorsza ma tak być przez kolejne kilka dni...

more >>

wkrótce ruszamy czyli final countdown

Jak zwykle tuż przed wyjazdem nagromadzenie różnego rodzaju spraw. Tych mniej i bardziej ważnych. Ostanie przygotowania – wiza, ubezpieczenie, waluty itd. Z utęsknieniem marzymy o chwili gdy wsiądziemy do samolotu i zostawimy te wszystkie codzienne sprawy i obowiązki. Choćby na 16dni. Odliczamy dni do wyjazdu.

more >>

nowe albumy

Od ostatniej wyprawy minęły cztery miesiące. W naszej galerii pojawiły się nowe albumy z tego wyjazdu.
nowe albumy
Filmy jeszcze są w opracowaniu, a tu …. trzeba zintesyfikować przygotowania do kolejnego wyjazdu. Pozostało tylko (albo aż) 9 tygodni. Na razie nie ujawniamy celu naszej listopadowej wyprawy – spróbujcie odgadnąć.

more >>

a380 czyli wisienka na torcie

Po ostatnich spacerach, zakupach i kawach musieliśmy jednak wrócić do szarej rzeczywistości. Mimo, że nie było żadnych opóźnień podróż powrotna wyjątkowo się dłużyła. Teraz godziny lotu jak i godziny między kolejnymi lotami ciągnęły się niemiłosiernie. Jedynym pocieszeniem był lot a380. To wydarzenie i atrakcja było zwieńczeniem naszego 16 dniowego wyjątkowego, bo pozbawionego jakichkolwiek – najmniejszych wpadek wyjazdu. Tradycyjnie przyjdzie teraz pora na posortowanie zdjęć, opracowanie filmów i … snucie planów dotyczących kolejnego wyjazdu

more >>

ostatnie zakupy czyli pora wracać

Mimo wielkomiejskiego charakteru Hanoi staramy się niespiesznie snuć uliczkami starej dzielnicy w poszukiwaniu pamiątek. Oczywiście od czasu do czasu przysiadamy na kawę i przekąski. Na szczęście temperatura zrobiła się znośna. Jest ok.25C.
Wieczorem znów idziemy na lokalne piwo na plastikowe stołeczki. Jest tłoczno. Wietnamska młodzież i turyści bawią się w małych knajpkach i na ulicy. Jest głośno i tłoczno. Później kolacja z kociołka. Fajne smaki i sporo zabawy przy tym. Na koniec przysiadamy w knajpce z muzyką klubową graną przez dj’a. Fajna muzyka i drinki...

more >>

odwrót czyli ponownie w hanoi

Dzień zaczynamy wcześnie rano. Szybkie śniadanie i krótki spacerek na przystań by łodzią popływać wśród pól ryżowych i skał. Widoki bardzo przyjemne, zupełny brak ludzi o tej porze. Jesteśmy zupełnie sami. Słychać odgłosy przyrody i miarowy plusk wioseł. Pierwsi turyści z Hanoi docierają tu ok. 10:30 i wtedy na kanałach robi się tłoczno i gwarno. Dodatkowo upał odbiera całą przyjemność. My kończąc swój blisko 2 godzinny rejs ok. godziny 9:30 zaczynamy odczuwać piekące słońce. Dzisiejsza temperatura to tylko 33C choć odczuwalna 45C !! Nasza decyzja o porannym rejsie była więc uzasadniona...

more >>

zwiedzamy okolice czyli drugi dzień skuterowy

Od wczesnego rana upał. Nie ma sensu wybierać się na łodzie bo nas spali słońce. Wypożyczamy.skuter i ruszamy do odległego parku narodowego. Dystans ok. 50km w jedną stronę nie robi wrażenia. Gorsze jest to, że nie mamy map i poruszamy się raczej głównymi drogami, przez miasto.

Pierwsza część parku – żółwie i małpy – raczej kiepska. Żar leje się z nieba. Mimo wszystko zdecydowaliśmy się ruszyć dalej w głąb parku. Kolejne 7km. Na szczęście skuterem. Teraz droga bardzo miła i przyjemna widokowo. Dojście do jaskini ( tradycyjnie w samo południe) wycisnęło z nas ostatnie poty...

more >>

ucieczka z hanoi czyli ninh binh

Po wczesnym śniadaniu z hotelu odebrał nas autobus z wycieczką do ninh binh. Musieliśmy się na takie posunięcie zgodzić, gdyż była to najszybsza i najtańsza opcja dostania się do odległego o 100km naszego miejsca docelowego. Od początku autobus łapał coraz wìększe spóźnienie ze względu na korki w Hanoi. W busie klimatyzacja, sporo miejsca – tylko siedzenia niezbyt wygodne. Dlatego przebycie zaledwie 100km w czasie blisko 3 godzin trochę nas wymęczyło. Dodatkowo tuż przed Ninh Binh odwiedziliśmy wraz z grupą ciekawe świątynie...

more >>