do roboty czyli dzień rowerowy
Pogoda się już chyba naprawiła. Po śniadaniu ruszyliśmy na zachód w stronę wioski z ceramiką. Nie obyło się bez pewnych trudności nawigacyjnych, ale w końcu osiągneliśmy zamierzony cel. W nagrodę oczywiście … kawa. Następnie powrót do hotelu, mała reorganizacja i druga część wycieczki – na wschód. Wydaje nam się, że od ostatniego razu zmniejszyła sie wielkość pól ryżowych, za to powstały farmy krewetek i nowe zabudowania. Wieczorem tradycyjnie na stare miasto, kolacja i relaks przed następnym, ważnym dniem.