na’in – yazd

Pobudka wyjątkowo o ósmej i wyjątkowo tym razem bez hotelowego śniadania. Niestety w najbliższej okolicy tak wcześnie rano nie ma otwartych knajpek ani sklepów spożywczych. Są natomiast już czynne sklepy obuwnicze, z zabawkami, maszynami do szycia oraz banki. Musimy zadowolić się plackiem chleba, jogurtem i owocami. Czyli wreszcie coś innego!  Punktualnie o 9 pod hotel podjechał Mohammed.  Kierowca z naszej  wczorajszej wyprawy z przyczyn technicznych z nami nie pojedzie. Ale chwilę później pojawia się zastępca i to z lepszym (jak na tutejsze warunki ) samochodem. Ruszamy w drogę do Yazd z wieloma przystankami na zwiedzanie. Była wioska Aqpa, stary zamek z gliny, ogromny gołębnik, wielka lodówka, zakład ceramiczny  (tu pierwsze zakupy), obowiązkowa przerwa na lunch, ale największe wrażenie zrobiła na nas położona wysoko w górach świątynia ognia Chak Chak. Podjazd z dna zupełnie płaskiej kamienistej pustyni robił wrażenie. Podobnie widoki z góry na płaską pustynię otoczony całkiem wysokimi górami. Upalnie – jak to na pustyni , zwłaszcza, że jesteśmy tu ok.14. Jest ok 38-40C, ale dajemy radę. Podobne wrażenie (wow!!) zrobiła na nas ostatnia atrakcja – stare miasto Karnaqa.  Częściowo odnowione,  częściowo zaniedbane niezamieszkałe pozostałości starego miasta zbudowanego z gliny. Niesamowity, kilkupiętrowy labirynt wąskich korytarzy, alejek!

Do hotelu docieramy po 18 zmęczeni dniem pełnym wrażeń. Na szczęście jutro dzień lenia!

14642415881642 14642416005713

14642415431880 14642415648431

tagi:  , ,

Leave a reply

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>