Od ostatniej wyprawy minęły cztery miesiące. W naszej galerii pojawiły się nowe albumy z tego wyjazdu.
nowe albumy
Filmy jeszcze są w opracowaniu, a tu …. trzeba zintesyfikować przygotowania do kolejnego wyjazdu. Pozostało tylko (albo aż) 9 tygodni. Na razie nie ujawniamy celu naszej listopadowej wyprawy – spróbujcie odgadnąć.
categories: wietnam 2015
Po ostatnich spacerach, zakupach i kawach musieliśmy jednak wrócić do szarej rzeczywistości. Mimo, że nie było żadnych opóźnień podróż powrotna wyjątkowo się dłużyła. Teraz godziny lotu jak i godziny między kolejnymi lotami ciągnęły się niemiłosiernie. Jedynym pocieszeniem był lot a380. To wydarzenie i atrakcja było zwieńczeniem naszego 16 dniowego wyjątkowego, bo pozbawionego jakichkolwiek – najmniejszych wpadek wyjazdu. Tradycyjnie przyjdzie teraz pora na posortowanie zdjęć, opracowanie filmów i … snucie planów dotyczących kolejnego wyjazdu
more >>Mimo wielkomiejskiego charakteru Hanoi staramy się niespiesznie snuć uliczkami starej dzielnicy w poszukiwaniu pamiątek. Oczywiście od czasu do czasu przysiadamy na kawę i przekąski. Na szczęście temperatura zrobiła się znośna. Jest ok.25C.
Wieczorem znów idziemy na lokalne piwo na plastikowe stołeczki. Jest tłoczno. Wietnamska młodzież i turyści bawią się w małych knajpkach i na ulicy. Jest głośno i tłoczno. Później kolacja z kociołka. Fajne smaki i sporo zabawy przy tym. Na koniec przysiadamy w knajpce z muzyką klubową graną przez dj’a. Fajna muzyka i drinki...
Dzień zaczynamy wcześnie rano. Szybkie śniadanie i krótki spacerek na przystań by łodzią popływać wśród pól ryżowych i skał. Widoki bardzo przyjemne, zupełny brak ludzi o tej porze. Jesteśmy zupełnie sami. Słychać odgłosy przyrody i miarowy plusk wioseł. Pierwsi turyści z Hanoi docierają tu ok. 10:30 i wtedy na kanałach robi się tłoczno i gwarno. Dodatkowo upał odbiera całą przyjemność. My kończąc swój blisko 2 godzinny rejs ok. godziny 9:30 zaczynamy odczuwać piekące słońce. Dzisiejsza temperatura to tylko 33C choć odczuwalna 45C !! Nasza decyzja o porannym rejsie była więc uzasadniona...
more >>Od wczesnego rana upał. Nie ma sensu wybierać się na łodzie bo nas spali słońce. Wypożyczamy.skuter i ruszamy do odległego parku narodowego. Dystans ok. 50km w jedną stronę nie robi wrażenia. Gorsze jest to, że nie mamy map i poruszamy się raczej głównymi drogami, przez miasto.
Pierwsza część parku – żółwie i małpy – raczej kiepska. Żar leje się z nieba. Mimo wszystko zdecydowaliśmy się ruszyć dalej w głąb parku. Kolejne 7km. Na szczęście skuterem. Teraz droga bardzo miła i przyjemna widokowo. Dojście do jaskini ( tradycyjnie w samo południe) wycisnęło z nas ostatnie poty...
more >>Po wczesnym śniadaniu z hotelu odebrał nas autobus z wycieczką do ninh binh. Musieliśmy się na takie posunięcie zgodzić, gdyż była to najszybsza i najtańsza opcja dostania się do odległego o 100km naszego miejsca docelowego. Od początku autobus łapał coraz w?ększe spóźnienie ze względu na korki w Hanoi. W busie klimatyzacja, sporo miejsca – tylko siedzenia niezbyt wygodne. Dlatego przebycie zaledwie 100km w czasie blisko 3 godzin trochę nas wymęczyło. Dodatkowo tuż przed Ninh Binh odwiedziliśmy wraz z grupą ciekawe świątynie...
more >>Wczesnie rano opuściliśmy gościnny hotel w HoiAn i udaliśmy się zamówionym samochodem na lotnisko w DaNang. Wyjątkowo szybka odprawa i po godzinnym locie o 10 byliśmy już w Hanoi. Przejazd z lotniska do centrum zajął ponad godzinę. Nie ma to jak stolica, korki, korki. Po krótkiej wizycie w hotelu wyskoczyliśmy odwiedzić stare kąty. Na początek jednak lunch i kawa.
Po spokojnym i cichym HoiAn Hanoi znów, podobnie jak Sajgon, bardzo gwarne i zatłoczone...
Zaraz po śniadaniu wzięliśmu hotelowe rowery i podjechsliśmy na plażę. Tam czaz mijał powoli w błogim „nic-nie-robieniu”.
Na plaży zjedliśmy grilowane owoce morza i miło spędzaliśmy czas. Po południu ostatnia wycieczka do starego miasta – ostatnie kolacja i zdjęcia uroczego HoiAn. Jutro rano wylatujemy do Hanoi.
Zaraz po wczesnym śniadaniu wypożyczyliśmy skuter by udać się do odległego o ok. 50km komleksu świątyń Chamów w My Son. Podróż o dziwo przebiegła w miarę bezproblemowo. Nawigacyjnie i technicznicznie. Na szczęście ruch w okolicach spokojnego HoiAn nie jest wielki i udało się odbyć podróż bezkolizyjnie. Pogododa się poprawiła i około południa zrobiło się gorąco – a my akurat w trakcie zwiedzania. Na szczęście kompleks nie był rozległy i sporo było zacienionych alejek. Ale i tak trochę nas to wymęczyło. W drodze powrotnej złapaliśmy wiatr we włosy i samopoczucie było już OK...
more >>Pogoda się już chyba naprawiła. Po śniadaniu ruszyliśmy na zachód w stronę wioski z ceramiką. Nie obyło się bez pewnych trudności nawigacyjnych, ale w końcu osiągneliśmy zamierzony cel. W nagrodę oczywiście … kawa. Następnie powrót do hotelu, mała reorganizacja i druga część wycieczki – na wschód. Wydaje nam się, że od ostatniego razu zmniejszyła sie wielkość pól ryżowych, za to powstały farmy krewetek i nowe zabudowania. Wieczorem tradycyjnie na stare miasto, kolacja i relaks przed następnym, ważnym dniem.
more >>